borucki

about me

Michał Jan Borucki

Polish artist and architect born in 1984, in Warsaw. From 2019 living at Pomerania. Graduate of the Faculty of Architecture on WSEiZ in Warsaw. Painter, cartoonist and graphic designer by passion. Member of the Halo Kultura gdynian artistic association. Partner of the Q Sztuce foundation and OneGallery gallery.

“Selfportrait”

I’m a narcissist with moderate superiority complex. I used to like helping altruistically, but since becoming a parent, I’ve become more self-interested. Family and friends are most important to me. I love Ewka, Hanka and Baśka. But I also dream of artistic immortality. Since I don’t drink or take drugs, I don’t like social life. I don’t tolerate thoughtlessness. I like to watch movies while eating nuts and chocolate. I love cycling and skiing.

I was born in 1984 in Warsaw. Parents are polygraphy engineers. We grew up with my brother in the Warsaw Mokotów communist blocks of flats and later in Ursynów where we moved in 1992.
Apart from dreams of starting a family, I have always been interested in two things: drawing and movies. I had to mature for painting. I have had difficulties with verbal communication since I was a child, so it could have been a great way to express myself. However, my passion remained for a long time on the margins of school notebooks replacing notes from lessons or lectures and in the shadow of “real” life and later addiction to alcohol and drugs.

For the field of study in 2003 I chose Architecture, because after all “You will not live out of painting”. Somehow, I got a diploma and worked for a while in the profession falling more and more into the abyss of deepening addiction. I was intoxicated almost daily. It was the year 2008. I was also able to hook up to the exhibition of “margin art” on the occasion of Kazik’s concert in Wroclaw. We exhibited our scribbles from high school with two friends, including a wooden table, which was scribbled during numerous libations in the basement of my parents. The amazing imagination of Tomek Adamczak and Łukasz Wiśniewski also had a huge impact on all my work. We were able to create new worlds together.

After detox and rehab at the Psychiatric Hospital at Sobieski street, after ruining mine and my closest ones world, after bringing my father to two heart attacks and mother to despair, after losing almost everything that a man can possess, including my own dignity, I began to bounce back from my own bottom in 2013 breaking up with addictions with the help of friends and family. I moved to live alone in Służewiec and met my future wife: Ewa Pabian, a talented photography enthusiast from Gdansk. I started working again in the architectural office and occasionally made small graphic and drawing projects. Two of my works have been published in the Men Men magazine.

I took seriously in artistic activity in 2015 by painting the first oil painting on canvas “The Beginning”. At the same time I was making up for the losses from the “previous” life.
I started exhibiting my works at individual and collective exhibitions. Mainly in Warsaw but I also had the opportunity to take part in exhibitions in Venice (Italy) and Buenos Aires (Argetina).

In 2017, we got married with Ewa, who in the same year released the first part of our greatest masterpiece: daughter Hania.

The year 2019 brought another life change in the form of a removal to Gdynia, where I established cooperation with the gallery of Anna Julia Lewandowska “OneGallery” and Q Sztuce foundation. I have been using since then the artistic space of the Halo Kultura collective, to which I was admitted as an association member. Next to my studio, in the basement of the City Market Halls, there are cold rooms with meat. There is no natural light and there are often traces of blood on the floor. The creative atmosphere is therefore unique. I would like my art to be like that too, so everything fits together.

The meaning of our existence lived to see its continuation: daughter Basia born in 2020.

 

I can draw strange things. Sometimes I will paint something. I dream about making a cartoon movies. The most important thing for me is to make others think and extract from them a mixture of emotions. To shock at times for draw attention to a different view and provoke discussion. By preserving surreal visions, I strive to achieve technical perfection in drawing and painting.

“And why did this unhappy picture make me laugh?”

Dominika’s comment on one of my paintings perfectly reflects what I would like to share. Not always the understandable mess of my own thoughts and emotions. A conflict of opposing feelings living in symbiosis with each other. Like people in society.

The very social and cultural processes are also reflected in my art. Although I do not refer to them directly. I want to move the audience and provoke them to reflect. Start the discussion without necessarily speaking. I have had difficulties with verbal communication since I was a child, so I speak through my artworks.

Michał Jan Borucki

Polski artysta i architekt urodzony w 1984 r. w Warszawie. Od 2019 mieszkający na Pomorzu. Absolwent Wydziału Architektury WSEiZ w Warszawie. Z zamiłowania rysownik, grafik i malarz. Członek gdyńskiego stowarzyszenia artystycznego Halo Kultura. Partner fundacji Q Sztuce i galerii OneGallery


“Autoportret”

Jestem narcyzem z umiarkowanym kompleksem wyższości. Kiedyś lubiłem bezinteresownie pomagać, ale odkąd jestem rodzicem stałem się bardziej egoistyczny. Najważniejsza jest dla mnie rodzina i przyjaciele. Kocham Ewkę, Hankę i Baśkę. Ale marzy mi się też artystyczna nieśmiertelność. Odkąd nie piję i nie biorę, nie przepadam za życiem towarzyskim. Nie trawię bezmyślności. Najbardziej lubię oglądać filmy, objadając się orzechami i czekoladą. Uwielbiam jeździć na rowerze i na nartach.

Urodziłem się w 1984 roku w Warszawie. Rodzice są inżynierami poligrafii. Wychowywaliśmy się z bratem w blokowiskach warszawskiego Mokotowa a później na Ursynowie gdzie przeprowadziliśmy się w 1992 roku.
Nie licząc marzenia o założeniu rodziny, zawsze interesowały mnie dwie rzeczy: rysowanie i filmy. Do malarstwa musiałem dojrzeć. Od dziecka miałem trudności z komunikacją werbalną więc mógł to być doskonały sposób wyrażania siebie. Moja pasja pozostawała jednak długo na marginesach szkolnych zeszytów zastępujących notatki z lekcji czy wykładów i w cieniu „prawdziwego” życia oraz późniejszego uzależnienia od alkoholu i narkotyków.

Na studia w 2003 roku wybrałem Architekturę bo przecież „z malarstwa nie wyżyjesz”. Jakimś cudem dostałem dyplom i pracowałem jakiś czas w zawodzie coraz bardziej zapadając się w otchłań pogłębiającego się uzależnienia. Byłem nietrzeźwy już niemal codziennie. Był rok 2008. Udało mi się też wtedy zahaczyć o wystawę „sztuki marginesu” przy okazji koncertu Kazika we Wrocławiu. Wystawialiśmy z dwoma kumplami nasze bazgroły z czasów szkoły średniej, łącznie z drewnianym stołem pomazanym podczas licznych kanciapowych libacji w piwnicy rodziców. Niesamowita wyobraźnia Tomka Adamczaka i Łukasza Wiśniewskiego miała też ogromny wpływ na całą moją twórczość. Potrafiliśmy razem tworzyć nowe światy.

Po detoksie i odwyku w Szpitalu Psychiatrycznym na Sobieskiego, po zrujnowaniu świata swojego i najbliższych, po doprowadzeniu ojca do dwóch zawałów serca a matki do rozpaczy, po stracie niemal wszystkiego co może posiadać człowiek, łącznie z własną godnością, zacząłem odbijać się od własnego dna w 2013 roku zrywając z nałogami z pomocą przyjaciół i rodziny. Zamieszkałem samotnie na Służewcu i poznałem moją przyszłą żonę: Ewę Pabian, utalentowaną pasjonatkę fotografii pochodzącą z Gdańska. Ponownie podjąłem pracę w biurze architektonicznym a okazjonalnie wykonywałem drobne projekty graficzne i rysunkowe. Dwie moje prace zostały opublikowane w magazynie Male Men.

Poważnie twórczością artystyczną zająłem się w 2015 roku malując pierwszy obraz olejny na płótnie „Początek”. Jednocześnie odrabiałem straty „poprzedniego” życia.
Zacząłem wystawiać swoje prace na ekspozycjach indywidualnych i zbiorowych. Głównie w Warszawie ale miałem też okazję brać udział w wystawach w Wenecji i Buenos Aires.

W 2017 roku pobraliśmy się z Ewą, która w tym samym roku wydała na świat pierwszą część naszego największego arcydzieła: córkę Hanię.

Rok 2019 przyniósł kolejną życiową zmianę w postaci przeprowadzki do Gdyni, gdzie nawiązałem współpracę z galerią Anny Julii Lewandowskiej „OneGallery” i fundacją Q Sztuce. Od tamtej pory korzystam z przestrzeni artystycznej kolektywu Halo Kultura, do którego zostałem przyjęty jako członek stowarzyszenia. Obok mojej pracowni w podziemiu Miejskich Hal Targowych znajdują się chłodnie z mięsem. Nie ma dostępu do światła dziennego a na podłodze często można spotkać ślady krwi. Atmosfera twórcza jest zatem jedyna w swoim rodzaju. Chciałbym żeby moja twórczość też taka była, więc wszystko do siebie pasuje.

Sens naszego istnienia doczekał się swojej kontynuacji: córki Basi urodzonej w 2020 roku.

 


Umiem rysować dziwne rzeczy. Czasami coś namaluję. Marzę o tworzeniu filmów rysunkowych. Najbardziej zależy mi na tym, żeby dać innym do myślenia i wywołać mieszankę emocji. Momentami szokować, żeby zwrócić uwagę na odmienne spojrzenie i sprowokować do dyskusji. Utrwalając surrealistyczne wizje, dążę do osiągnięcia technicznej perfekcji w rysunku i malarstwie.

„A dlaczego ten nieśmieszny obraz mnie rozbawił?”

Komentarz pani Dominiki do jednego z moich obrazów doskonale oddaje to, czym chciałbym się podzielić. Nie zawsze zrozumiałym bałaganem własnych myśli i emocji. Konfliktem przeciwstawnych uczuć żyjących ze sobą w symbiozie. Jak ludzie w społeczeństwie.

Same procesy społeczne i kulturowe także znajdują odbicie w mojej sztuce. Choć nie odnoszę się do nich wprost. Chcę poruszyć odbiorców i skłonić ich do refleksji. Rozpocząć dyskusję niekoniecznie zabierając głos. Od dziecka miałem trudności z komunikacją werbalną więc mówię przez swoją twórczość.

mijabo michał borucki

ul. Demela 1/6, 81-250 Gdynia

NIP 9512140430, REGON 385099550

all rights reserved

language